Bajkowa wioska Mijas Pueblo

Kiedy myślę o czymś pozytywnym, moje wspomnienia zawsze wracają do słonecznej Hiszpanii. Do tych wszystkich miejsc, które odwiedzaliśmy wielokrotnie i które nigdy nas nie nudziły. 
Jednym z takich miejsc jest przepiękna, malownicza wioska Mijas Pueblo, położona na zboczu gór Sierra de Mijas. Miejsce to zaliczane jest do pueblos blancos, czyli do wiosek charakteryzujących się malowanymi na biało domkami, które w połączeniu z pasmem górskim wyglądają jakby dosłownie były do niego przyklejone. 

Mijas wyróżnia się wąskimi uliczkami, ozdobionymi niebieskimi doniczkami z kolorowymi kwiatami, które z błękitem nieba w tle, dają niesamowity klimat, typowy dla tego regionu. 


Wiele razy
 zdarzało nam się rano wstać, wsiąść w autobus i jechać pół godziny krętymi uliczkami, tylko po to, żeby zjeść śniadanie na tarasie jakiejś małej knajpki, z widokiem na całe wybrzeże Costa del Sol. 
Po typowym hiszpańskim śniadaniu, które składało się z bagietki, polanej oliwą z oliwek, przesmarowanej utartymi pomidorami z odrobiną czosnku, w towarzystwie szklaneczki świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy oraz świeżo zmielonej kawy z mlekiem, często udawaliśmy się do jednego z wielu parków w pobliżu, gdzie oddawaliśmy się błogiej relaksacji przy książce. 

W takim miejscu, człowiek jeszcze bardziej docenia otaczający nas świat i mimo, że byliśmy w Mijas wiele razy, nigdy nie poczuliśmy znudzenia tym miejscem. 

Czas jakby płynie tam wolniej. Nikt się nigdzie nie spieszy, każdy się do Ciebie uśmiecha i mijając po drodze, pozdrawia, pytając jak się masz "Hola que tal?" 


Mimo wszystko miasteczko tętni życiem, przyciągając do siebie rzesze turystów, którzy chcą posmakować życia w typowej andaluzyjskiej wiosce, jaką napewno jest Mijas Pueblo. 
Tak mija godzina za godziną, życie płynie swoim rytmem, z dala od miejskiego zgiełku. Aż wybija godzina 19.30 kiedy odjeżdża ostatni autobus, przepełniony turystami. Wraz z zachodem słońca, Mijas zamienia się w cichą, opustoszałą wioskę bez turystów.

Wtedy widząc tylko tubylców na ulicach, można przez chwilę poczuć się jak rodowity Andaluzyjczyk, w latach, kiedy jedynym środkiem transportu były miejscowe osły "burros".


Słońce zachodzi, zapada zmrok i tylko widok oświetlonych miast na wybrzeżu, przypomina nam, że w każdym miejscu życie toczy się innym tępem i warto czasami zatrzymać się i docenić to co nas otacza, bo życie mamy tylko jedno i powtórki z niego, mieć nie będziemy. 


Komentarze